Zamknij

Tadeusz Gawrysiak: A surmy w sercach grały im [O Powstaniu, Ojcu i refleksjach]

15:49, 16.12.2023 Tadeusz Gawrysiak Aktualizacja: 11:19, 23.12.2023
Skomentuj

I

Byłem ostatnio u rodziny w Warszawie, tam w wolną sobotę gospodarz domu zaproponował mnie i żonie, abyśmy wybrali się do Muzeum Powstania Warszawskiego. Skorzystaliśmy chętnie, wprawdzie dużo wiedziałem o przyczynach wybuchu, przebiegu, ofiarach mieszkańców Warszawy i o jego tragicznym zakończeniu, to do tej pory tam nie byliśmy.

Mój dziadek mieszkał w Warszawie, jak go w dzieciństwie odwiedzałem to pewnego razu zabrał nas z mamą na Powązki, pokazywał tam groby osób zasłużonych, pisarzy, aktorów itd. Ale z dzieciństwa pamięta się zazwyczaj wybrane obrazy czy epizody, wtedy to zrobił na mnie wrażenie obraz rozległych kwater równych grobów ziemnych, na każdym brzozowy krzyż z tabliczką i białoczerwoną opaską. Prawie na każdym paliły się świeczki, a obok stały w różnym wieku najczęściej kobiety, które cicho płakały. Zaskoczony pytam dziadka, dlaczego oni tak płaczą, wtedy powiedział mi, że to są bliscy tych którzy polegli w Powstaniu Warszawskim i zaczął krótko opowiadać o nim. Drugim obrazem, który z tego okresu utkwił mi w pamięci to były w niektórych dzielnicach całe kwartały zwalonych lub wypalonych kamienic, takie swoiste morze ruin, a stojące jeszcze fasady pokryte były gradem pocisków.

Wracając do naszego zwiedzania, to muzeum znajduje się na terenie przedwojennej Elektrowni Tramwajów Miejskich przy ulicy Przyokopowej, która została starannie odrestaurowana w stylu architektury przemysłowej. Całość, łącznie z wewnętrznym dziedzińcem jest wręcz piękna. Widać, że architekci włożyli tu wiele serca i kunsztu, aby przywrócić dawny wygląd. Polacy, a szczególnie warszawiacy, bardzo chcieli, żeby takie muzeum powstało, aby zachować pamięć o heroicznej ofierze powstańców złożonej dla odzyskania niepodległości. Dnia 31 lipca 2004 r. śp. prezydent Lech Kaczyński zainaugurował otwarcie placówki symbolicznym uderzeniem dzwonu „Monter” (tj. pseudonim d–cy sił zbrojnych AK w powstaniu Antoniego Chruściela ) w parku Wolności. Bezsprzecznie to jest jego największe osiągnięcie, jako prezydenta miasta, aby uczcić bohaterskich powstańców. Zwiedzając muzeum chcę tylko przedstawić te ekspozycje, które wywarły na mnie szczególne wrażenie, najpierw krótki 5 minutowy film w technice 3D kręcony z pokładu Liberatora.

Co tu komentować, jak sami widzieliście lewobrzeżna Warszawa praktycznie nie istniała, tylko sterty cegieł, nawet większość ulic była nieprzejezdna z powodu tego gruzowiska, można tam było spotkać tylko zdziczałe psy i koty. Tylko prawobrzeżna Praga nie była tak zniszczona.

Przed 1 września Warszawa liczyła około 1,3 ml mieszkańców, po kapitulacji około 950 tys., a po zakończeniu powstania około 1,5 tys. W bezpośredniej walce zginęło od 20 do 22 tys. osób, w tym 1,2 tys. kobiet. Dane te dotyczą tylko osób znanych z imienia i nazwiska. Ale straty cywili były jeszcze straszniejsze bo około 150 tys. np. na Woli rozstrzelano około 50 tys. bezbronnych mieszkańców, a tylko na Ochocie 10 tys., a wiecie dlaczego?

Hitler wydał specjalny rozkaz nie tylko zniszczenia miasta, ale także zabicia wszystkich mieszkańców. Głównodowodzący sił pacyfikujących powstanie Obergruppenfuhrer – SS Erich von dem Bach wydał rozkaz wstrzymania egzekucji nie z powodu wyrzutów sumienia czy pobudek moralnych. W swej depeszy do Berlina bardzo prosto tłumaczył się z niewykonania rozkazu Hitlera, że brakuje mu już amunicji i za chwilę nie będzie czym strzelać, a Berlin już więcej nie mógł mu jej dostarczyć. Na koniec tej wyliczanki podam tylko, że w maju 1945 r. do Warszawy wróciło 389 tys. byłych mieszkańców. Te wszystkie liczby zrobiły na mnie przytłaczające wrażenie. Jednakże, ta ostatnia liczba budziła nadzieję, że ludzie pomimo tych zgliszcz chcieli tu powrócić i zacząć powoli odbudowywać Warszawę, bo moi drodzy, takie jest prawo życia.

Dlatego, iż lubię i cenię sobie poezję, to zatrzymałem się nieco dłużej przy ekspozycji poświęconej poetom powstania. Na ścianie były tam dwa cytaty z wiersza „Do potomnego” Tadeusza Gajcego (Topór), ten jego znany i ceniony wiersz, taki swoisty testament:

Kochałem tak jak ty zapewne,
Ale czasu dano mi skąpo.

Przeczuwał już w nim, że pewnie mu wkrótce przyjdzie zginąć podczas walki, co nastąpiło 16 sierpnia 1944 r., wspólnie z innym poetą Zdzisławem Stroińskim został przysypany pod gruzami wysadzonej kamienicy. Natomiast miałem pewien niedosyt jeśli chodzi o Krzysztofa Baczyńskiego ( Krzyś ), nie widziałem tam żadnego z jego wierszy. Czyżbym nieuważnie patrzył? Były tylko dwa jego oryginalne rysunki jeden czarnobiały, a drugi kolorowy. Ale byli tam inni poeci np. podchor. Józek Szczepański, który napisał znaną nam wszystkim piosenkę „Pałacyk Michla”, zmarł od ran 10 września 1944 r. w szpitalu.

W powstaniu brali też udział inni znani warszawscy artyści, którzy występowali na prostych improwizowanych scenach, aby podtrzymywać ducha walczących powstańców. Tacy jak: Jan Ekier 9 Janosik), Mieczysław Fogg (ptaszek), Leon Schiller (lambda), Danuta Szaflarska (młynarzówna ) czy Mira Zimińska, która śpiewała bardzo lubianą przez powstańców piosenkę:

Warszawa płocha,
często śmieje się,
a czasem szlocha.

Inna ekspozycja, która zostawia niezapomniane wrażenie to aranżacja grobów powstańczych usypanych z białego piasku, a na nich krzyżyk często zrobiony z prostych patyków oraz położony bukiecik z suchych kwiatków. A obok na czarno pomalowanej ścianie całe szeregi zdjęć przedstawiających poległych harcerzy, licealistów, studentów, młodych ludzi pełnych życia, w tym młode dziewczyny, często roześmiane. Patrząc na tą aranżację, to się sama łza w oku kręci. Polakom nie wolno zapomnieć tych ludzi! Chciałbym w tym miejscu zaproponować internautom obejrzenie trzech krótkich filmów Andrzeja Kaczorowskiego z ekspozycji w muzeum Powstania, które moim zdaniem dobrze oddają to o czym wyżej pisałem.

Podsumowując temat powstania to muszę powiedzieć, że wychodziłem z muzeum z mieszanymi uczuciami. Bo tym wszystkim powstańcom należy się cześć i chwała, ale z drugiej strony powstaje pytanie o sens podjęcia decyzji o jego rozpoczęciu, o jej katastrofalnych skutkach ludzkich, materialnych i politycznych. Kto za podjęcie tak pochopnej decyzji powinien ponieść odpowiedzialność i jaką. Praktycznie doszczętnie została zniszczona substancja materialna miasta, a do tego w powstaniu zginęło około 200 tys. warszawiaków, w tym około 20 tys. z bronią w ręku, ale z bardzo lichą bronią i w niedostatecznej ilości. Cały prawie zasób materialny, intelektualny, artystyczny Warszawy został unicestwiony.

Przecież dowództwo AK wiedziało już jak zakończyła się operacja „burza” w Wilnie i we Lwowie. Najpierw nasi żołnierze AK pomogli Rosjanom zdobyć te miasta, a oni potem podstępnie zwabili dowództwo, które wsadzili do więzienia albo zabili. To samo uczynili z oddziałami AK np. w wyniku obławy augustowskiej pomordowali ich tak jak w Katyniu, a groby ich najprawdopodobniej znajdują się na terenie Białorusi. Poza tym gen. Anders kategorycznie sprzeciwiał się decyzji o wybuchu powstania, a rząd w Londynie z przecieków już wiedział, że w 1943 r. w Teheranie Zachód sprzedał nas Stalinowi.

Stalin wstrzymał ofensywę na prawym brzegu Wisły do czasu, aż Niemcy nas wybili. W chwili rozpoczęcia powstania Niemcy w garnizonie dysponowali 20 tysiącami wojska wyposażonymi w samoloty, czołgi i artylerię, a w końcówce walk dysponowali około 50 tys. żołnierzy. Po klęsce uzasadniano decyzję o wybuchu powstania względami moralnymi i politycznymi. W realnym świecie nie liczą się względy moralne, ale zimne interesy i realne możliwości osiągnięcia celów, w przeciwnym wypadku zamienia się to w katastrofalną rzeź. Celów politycznych też nie osiągnięto, a po wojnie wielu powstańców i żołnierzy września zginęło w katowniach UB.

Większość podanych danych zaczerpnąłem z bardzo dobrej książki o powstaniu pt.,,Chcieliśmy być wolni” - kilku autorów, którą nabyłem w recepcji muzeum. Muszę

powiedzieć, że dobre książki działają na mnie jak narkotyk, żona załamuje ręce i mówi, gdzie my to wszystko pomieścimy, chociaż wciąż dokładamy nowe szafki biblioteczne.

II

Nie ulega wątpliwości, że Powstanie Warszawskie było historyczną konsekwencją wybuchu drugiej wojny światowej w dniu 1 września 1939 roku. W tym miejscu, chciałbym przybliżyć trochę historię udziału mojego ojca w batalii wrześniowej. W 1937 r. został powołany do wojska w szeregi 8 pułku strzelców konnych stacjonującego w Chełmie nad Wisłą. Trzeba wyjaśnić, iż przedwojenne pułki szwoleżerów, ułanów, strzelców konnych w zasadzie niczym istotnym się nie różniły poza nazwą.

Uzbrojenie podstawowe było takie same karabin, szabla wz. 1904 r, lanca, trochę ciężkich karabinów maszynowych i trochę artylerii, a szkolenie ich w zasadzie było takie samo. Różne nazwy pułków brały się z ich wcześniejszych rodowodów i tradycji, różnił ich otok na czapkach, proporczyki na lancach, no i oczywiście sztandar pułku. Natomiast w czasach napoleońskich czy Księstwa Warszawskiego różnice były znaczne, różniły ich między innymi wspaniałe galowe mundury, częściowo broń oraz przeznaczenie do nieco innych sytuacji na polach bitewnych.

Ojciec miał opuścić koszary w sierpniu 1939 r., ale spodziewany wybuch wojny oraz mobilizacja zatrzymały go w wojsku. Pułkiem dowodził pułkownik dypl. Jerzy Jastrzębski. Jak w tym roku byłem we Włoszech to, na cmentarzu poległych pod Monte Casino, udało mi się odnaleźć jego grób, zginął w tej bitwie jako jeden z najstarszych rangą dowódców. A pośmiertnie w 1946 r. nadano mu Złoty Krzyż orderu Wojennego „Virtuti Militari”. Oprócz tego 11 listopada 1946 r. gen. Anders mianował go generałem brygady.

W 1938 roku 8 pułk strz. konnych wysunął się na pierwsze miejsce w Pomorskiej Brygadzie Kawalerii jak napisano: pod względem wyszkolenia, stanu koni, dyscypliny oraz wartości kadry oficerskiej. W tym też roku reprezentacja pułku po raz pierwszy wzięła udział w zawodach o mistrzostwo konne WP „Militari” we Lwowie. Wszystkie tu podane dane i fakty są wzięte z Wielkiej Księgi Kawalerii z rozdziału 8 pułk strz. konnych. Aby przybliżyć chociaż trochę czytelnikom na czym między innymi polegało szkolenie kawalerzystów na placu manewrowym przedstawię przedwojenne oryginalne dwa krótkie filmiki, a nie współczesne rekonstrukcje.

Natomiast aby przybliżyć nieco atmosferę panującą podczas odpoczynku po wyczerpujących ćwiczeniach proponuję wysłuchać dwie krótkie piosenki tzw. Żurawiejki, których treść czasami była krotochwilna, a czasami miała podnosić ducha bojowego kawalerzystów. Ta druga jest po ukraińsku bo pokazuje 6 pułk ułanów polskich w przedwojennej Żółkwi.

Symbol pułku:

Poniżej przedstawiam przedwojenne zdjęcia z wojska mojego ojca.

Ojciec pierwszy z lewej przy pomniku A. Mickiewicza w Krakowie podczas kursu na radiotelegrafistę.

Przedwojenne zdjęcia z wojska mojego ojca.

Ojciec w cywilnym garniturze przed wojną

Przedwojenne zdjęcia z wojska mojego ojca, pamiątka służby wojskowej.

Dołącz do nas na Facebooku!Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i fotorelacje. Jesteśmy tam, gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

[POGODA]1702739326114[/POGODA]

Pomorska Brygada Kawalerii wraz z 8 p.st.k została wysunięta jako zabezpieczenie tzw. Korytarza Pomorskiego celem ubezpieczenia armii Pomorze. Korytarz ten był podzielony na dwie części przez rzekę Wisłę. Pułk ten operował w rejonie Czersk, Brusy, Tuchola, które znajdowały się na zachodnim brzegu rzeki. Na wschodni korytarz uderzyła niemiecka armia „Prusy”, a na zachodni pancerne zagony gen. Heinza Guderiana (tego samego, który wybrał sobie majątek Twardowskiego w Głębokim podczas okupacji). Obrona korytarza z punktu widzenia taktycznego i ówczesnego uzbrojenia polskiego wojska była sprawą beznadziejną.

Samoloty i czołgi niemieckie przyparły 8 p str.k do lewego podmokłego brzegu Wisły i go zdziesiątkowały. Ojciec wspominał, że on i dużo żołnierzy z jego pułku próbowało forsować rzekę wpław, a Niemcy z wysokiego brzegu strzelali do nich jak do kaczek. Ostatecznie udało mu się z wielkim trudem przepłynąć na drugi brzeg.

Potem, to co zostało z armii Pomorze przyłączyło się do armii Poznań gen. Kutrzeby, ojciec brał udział w walkach nad Bzurą, po przegranych walkach wycofywał się przez Kampinos do Warszawy, gdzie brał udział w jej obronie. Z tego okresu zachowała się jego oryginalna legitymacja o numerze 17639 z pieczęcią Dowódca Odcinka Warszawa – Zachód.

Po kapitulacji 28 września 1939 r. znalazł się w niewoli w obozie przejściowym pod Warszawą, gdzie po miesiącu został zwolniony. Wyczerpanie, głód, choroby w obozie przejściowym spowodowały, że jak wrócił do domu to tak się zmienił jego wygląd, iż jego własna matka, a moja babcia i siostra go nie poznały.

III

Ze względu na wojnę na Wschodzie sytuacja Polski stopniowo staje się coraz trudniejsza, wszyscy czujemy się zagrożeni. Dlatego potrzeba nam światłych i przewidujących decydentów, którzy będą podejmować trafne decyzje, aby nowe pokolenie Kolumbów nie było rzucane na nowe szańce i masowo nie ginęli w sposób beznadziejny.

Dla przykładu podam zupełnie inny sposób podejmowania ważnych decyzji z okręgu AK Kraków. Generał Bór Komorowski, 17 sierpnia 1944 r. wydał rozkaz dowódcy okręgu Kraków płk. Edwardowi Godlewskiemu, aby rozpoczął powstanie w ramach akcji „Burza” (wojska radzieckie też były pod Krakowem ) argumentując, że miałoby to kapitalne znaczenie dla sytuacji politycznej w kraju. Płk. Godlewski rozkazu nie wykonał. Przeciwny powstaniu był też kard. Sapieha, miał on przydomek „Książe Niezłomny”, który był nie tylko księciem z urodzenia, ale i z rozumu i odwagi (nie uciekł z kraju we wrześniu). Dzięki tej mądrej decyzji uratowano miasto i zachowano zasób ludzki na trudny czas zniewolenia komunistycznego. Trzeba dodać, że wtedy w Krakowie stacjonowało 50 tys. żołnierzy niemieckich.

Pułkownik Edward Godlewski (z lewej) wręcza marszałkowi Edwardowi Rydzowi-Śmigłemu odznakę pułkową 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich ze Lwowa z okazji święta pułkowego. NAC, rok 1938.

 

Dla porównania, mamy dwie różne decyzje w sierpniu 1944 r., które jak w zwierciadle pokazują jakie skutki obie powodują. Natomiast wrzesień 1939 r., jak na obrazie pokazuje stan ówczesnych elit politycznych kraju, bowiem już 5–6 września z Warszawy uciekają najważniejsze władze państwa łącznie z prezydentem Polski, Premierem Rządu oraz Prymasem Polski. A najgorsze było to, że uciekł naczelny wódz marszałek Rydz – Śmigły, pewnie wtedy marszałek Piłsudski w grobie się przewracał. Oni zabierali żony, futra, różne toboły i samochodami uciekali, najpierw na wschód a potem na zachód. Zostali tylko żołnierze września, którzy do końca bohatersko walczyli oraz naród. Mój ojciec mówił mi, jak wielkim wsparciem podczas obrony Warszawy był głos prezydenta miasta Starzyńskiego w Polskim Radiu. On jeden nie uciekł, ale zapłacił za to życiem.

W czasie gdy w Kruszwicy przebywała delegacja władz samorządowych bogatego, duńskiego miasta Grenaa (25 tys. mieszkańców) postanowiłem ich zabrać do Warszawy. Tam mówiłem im o historii miasta podczas wojny, pokazywałem Stare miasto, a na koniec zabrałem do katedry św. Jana, gdzie przy tablicy poświęconej dzielnemu prezydentowi Starzyńskiemu wskazałem, że on jest wzorem dla polskich samorządowców. Bo nie tylko był bardzo dobrym gospodarzem, ale kiedy na jego miasto przyszła godzina próby to go nie zostawił. Łatwo się bierze zaszczyty i duże pieniądze związane ze stanowiskiem, ale o wiele trudniej sprostać sytuacji w czasie zawieruchy wojennej. Bardzo jestem ciekaw, kto z obecnych rządzących w kraju czy gminie w godzinie próby stanąłby na wysokości zadania.

Przecież już teraz na Wschodzie słychać pomruki dużej burzy. Szczególnie w obecnej sytuacji potrzeba nam u władzy, na wszystkich szczeblach, ludzi mądrych, rozważnych i odpowiedzialnych bo za złe decyzje zawsze płaci naród. Popatrzmy nieco wstecz na nasze dokonane już decyzje wyborcze, jaka nieraz po nich panowała euforia, a jak szybko przyszło rozczarowanie, choćby sprawa posła Brauna albo ktoś jest w strukturach władzy i nie chce brać odpowiedzialności za swoje błędy ani jego władz, a mówi, że jego dwie kadencje były satysfakcjonujące.
 

Ale, żeby nie kończyć w tak minorowym nastroju oraz ze względu na zbliżające się święta Bożego Narodzenia wszystkim bez wyjątku mieszkańcom Miasta i Gminy chciałbym zadedykować ten krótki wiersz – życzenie.

W to twoje święto, o Panie
ty mój,
daj nam zawsze w sercach
pokój.
Zachowaj w nas, odwieczne prawo
miłości,
a co dzień udziel zwykłej ludzkiej
życzliwości.

Do tego chciałbym dodać taki mały prezent w postaci piosenki w wykonaniu Hanny Banaszak „Modlitwa” której tekst jest oparty na motywach wiersza średniowiecznego francuskiego poety Franciszka Villona (warto też posłuchać tej piosenki w pięknym wykonaniu Bułata Okudżawy).

Uroczystość odsłonięcia pomnik Pamięci Kawalerzystów 8. Pułku Strzelców Konnych w Chełmnie, fot. Łukasz Piecyk

 

[ZT]27818[/ZT]

[ZT]26752[/ZT]

(Tadeusz Gawrysiak)

Internauta

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(12)

ambientambient

8 3

Pan Gawrysiak to megaloman z licznymi cechami narcystycznymi. Zawsze był daleko od normalnego człowieka, czym był dalej i wyżej, tym lepiej się czuł. Tu się nic nie zmieniło od lat. 19:41, 16.12.2023

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

ZgredekZgredek

0 2

Bardzo złośliwy komentarz. Mi się Pana Gawrysiak felieton bardzo podobał. Widać, że nie masz gustu po prostu jedynie co to jad w ustach. 23:07, 16.12.2023


reo

PasjonatPasjonat

4 2

Bardzo ciekawy tekst i solidna refleksja. Ja też tak uważam odnośnie powstania Warszawskiego. Jeśli chodzi o ojca może być Pan z niego dumny. Wielka sprawa. A ten co pisał przede mną to jakiś zawzięty. Tekst jest bardzo ciekawy. Dobra lektura. 20:07, 16.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Po prostuPo prostu

1 4

Zawsze uważałem Pana Gawrysiaka za osobę kompetentną i zaangażowaną w swoją pracę. Każdy z nas ma swoje mocne i słabe strony, ale nie sądzę, aby etykietowanie kogokolwiek w sposób negatywny było sprawiedliwe czy konstruktywne. W mojej opinii, lepiej skupić się na rzeczowej ocenie działań i osiągnięć, zamiast wydawać osobiste sądy, które często mogą być krzywdzące i niepełne. 23:10, 16.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

7 2

Niestety obecne elyty kruszwickie to w dużej mierze wychowankowie i protegowani p. Gawrysiaka. Swoim podejściem do mieszkańców i spraw na koniec urzędowania utorował im drogę do władzy. A ta najpierw korzystała z projektów p. Gawrysiaka. Potem wycięła drzewa i zabetonowała znaczną zesc miasta. Podnosiła podatki i swoje wynagrodzenia i pełnymi garściami znowu czerpała z cudzesow, czyli promowała się na projektach finansowanych z budżetu państwa. Teraz potrzeba gruntownej wymiany kadr, by coś się tutaj zmieniło. Tak więc jak pisał poeta:
Daremne żale - próżny trud,

Bezsilne złorzeczenia!

Przeżytych kształtów żaden cud

Nie wróci do istnienia.



Świat wam nie odda, idąc wstecz,

Znikomych mar szeregu -

Nie zdoła ogień ani miecz

Powstrzymać myśli w biegu.



Trzeba z żywymi naprzód iść,

Po życie sięgać nowe...

A nie w uwiędłych laurów liść

Z uporem stroić głowę.



Wy nie cofniecie życia fal!

Nic skargi nie pomogą -

Bezsilne gniewy, próżny żal!

Świat pójdzie swoją drogą. 23:38, 16.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Chłodnym okiemChłodnym okiem

2 1

No, cóż czytając komentarz ambienta, to trzeba powiedzieć, że on zupełnie nie rozumie życzeń świątecznych p. Gawrysiaka w których pisze o "ludzkiej życzliwości" a cały felieton jest przesycony miłością do Polski i ludzi. Nie pisze anonimowo, tylko pod swoimi felietonami się podpisuje wbrew złośliwym komentarzom pod jego innymi artykułami tych, którzy mu po prostu nie dorównują. Myślę, że tego przede wszystkim nie mogą mu darować. 14:02, 17.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Zgorzkniały Tadeusz?Zgorzkniały Tadeusz?

4 0

Wszystko byłoby okej w twórczości pana Tadeusza,gdyby....... . Za kazdym razem dopieka i złosliwie sie odnosi do obecnego burmistrza. Poniewaz czytam wszystkie felietony Tadeusza,to muszę ten fakt stwierdzić. A to uderza w zarządzanie gminą, a to uderza w tony patriotyczne powątpiewając ,czy obecny włodarz broniłby Polski, a w szczególności naszej gminy. W kazdym felietonie jest taki mały atak na obecnego włodarza. Dlatego,mimo tego,że porusza czasem ciekawe tematy ,to jednak przebija z jego twórczości ten mały gminny zazdrośnik i złośliwy i kąsliwy przekaz wobec swojego następcy. To w moich oczach dyskwalifikuje jego twórczośc jaką niezależną,obiektywną i mająca uniwersalny charakter. Czytam jednak jego artykuły , bo czasem jest coś ciekawego w nich,ale w dalszym ciągu nie oderwał się od porażki w wyborach na burmistrza sprzed kilkunastu lat. Od tamtego czasu nigdzie nie piastował choćby najniższych funkcji gminnych i ten żal cały czas przebija w jego artykułach najczęściej w postaci wbijania szpili Witczakowi w każdej sytuacji. 21:50, 17.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ObserwatorObserwator

1 1

Trudno się dziwić Tadeuszowi, że ma uraz do Witczaka i Mikołaja, bo jak zaraz objęli rządy w Kruszwicy to go oddali do Prokuratury i to za błędy, które sami popełnili przy rozliczeniu projektu. A jak sami mają aferę fakturową, gdzie wyłudzono realne pieniądze to się nie czują winni. Prokurator wobec Tadeusza umorzył sprawę w ciągu sześciu miesięcy, a ich postępowanie trwa sześć lat. 09:43, 18.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AndyAndy

0 1

Nie trzeba wojny.
Połowa społeczeństwa na własne życzenie sama się wykluczyła.
Nie zdała międzynarodowego testu na inteligencje 15:49, 18.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

To nie tak byłoTo nie tak było

1 0

Wiciu musiał sprawę zgłosic do prokuratury, bo nie mógł zrobic inaczej,żeby z kolei jego nie ścigała prokratura za to,że nie zgłosił. Wszystko było lege artis i jest do tej pory. Wiciu boi się cienia własnego kota i wszystko robi prawnie. A w CkiSie odpowiedzialna osoba za faktury została wykryta i pewnie kara jej nie ominie panie Obserwatorze. 20:13, 18.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ObserwatorObserwator

0 0

Jak tak obaj wszystko robią prawnie, to dlaczego pomimo prawomocnego wyroku Sądu nie wykonują jego orzeczenia o bezprawnym pobieraniu podwyżki diet przez radnych pomimo tego, iż są tak praworządni, że nawet boją się cienia własnego kota. 22:52, 18.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JakubJakub

0 0

Extremalnie wysoki poziom tego tekstu zadziwia, kto by pomyślał że w Kruszwicy są tacy ludzie o wysokiej wiedzy potrafiący pisać teksty takiej klasy. Liczne komentarze pod tekstem zaskakują swoim negatywnym nastawieniem do autora, ludzie je piszacy zapewne sami mają kompleksy i mogą pozazdrościć poziomu inteligencji autora. P. S. Kruszwica I jej centrum wygląda jak Warszawa po powstaniu właśnie i być może czas by mieszkańcy wspieli się na wyżyny swej inteligencji w następnych wyborach samorządowych. Naprawdę nie ma w waszym mieście nikogo poza nauczycielami?! 09:59, 25.02.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%